Ta ogórkowa po prostu nie ma sobie równych! Ale musiało minąć wiele czasu zanim się do niej przekonałem. A wszystko z prostego powodu. Po prostu nie cierpię prawdziwej ogórkowej robionej z prawdziwych ogórków. Dla mnie jest za kwaśna i tyle. Może więc sekret "chińskiej" ogórkowej polega na tym, że przy jej produkcji nie ucierpiał żaden ogórek? Mniejsza z tym - ważne, że mi smakuje.
Z klasyczną ogórkową tej zupki nie ma co porównywać. Ale tak jest z większością potraw z torebki. Nijak mają się do oryginałów. Właściwie to nie wiem po co są do nich w ogóle porównywane. Z zupkami "chińskimi" już tak jest, że nie można po nich oczekiwać namiastki prawdziwej zupy. Inaczej czeka nas srogi zawód. I tak też jest z omawianą ogórkową.
Zupa jest świetna. Fajnie kwaskowa i jak wszystkie wychodzące ze stajni Amino ma gruby makaron. Za cienki makaron to jeden z powodów dlaczego w moich oczach tracą wyroby innych producentów. Trzeba jednak uważać, żeby nie przesadzić z kwaskowością zupy. Kiedyś do jednego makaronu dodałem dwie porcje smaku ogórkowego. No i przedobrzyłem. Za kwaśne, za mocne. Aż odechciewało się jeść.
Ale przygotowana zgodnie z przepisem zupa jest faktycznie smaczna. Lubię ją sobie nieraz machnąć. Nawet wówczas, gdy mam możliwość zjedzenia prawdziwej zupy.
0 komentarze:
Prześlij komentarz