Pochwaliłem ostatnio zupkę chińską z Biedronki i miałem nadzieje, że wyroby tego producenta zmieniły się na lepsze. Okazuje się jednak, że nawet jeśli tak, to na pewno nie wszystkie. Po zjedzeniu produkcji Smaczna porcja o smaku grzybowa już wiem, że nie jest to wyrób najwyższej klasy.
Podejrzenia, że dokonany przeze mnie zakup może być chybiony miałem już po otwarciu samego opakowania. Choć najpierw zupka złapała plusa, bo miała gruby makaron - a wiadomo taki lubię najbardziej - to lekkie zaniepokojenie wywołało to, co zobaczyłem w torebce z bazą zupy. Grzybowa esencja wyglądała bowiem, jak brud zmieciony z podłogi. Oczywiście wiedziałem, że to nie żaden brud tylko efekt wytężonej pracy chemików i mimo wszystko zdecydowałem się na zjedzenie zupy.
Podejrzewając, że zupy lepiej nie zalewać duża ilością wody (do tego potrzebna jest jednak esencjonalna zupa), wybrałem małą miseczkę, w której przyrządziłem moje danie. Obok możecie zobaczyć, jak zupa wygląda na opakowaniu. Poniżej widzicie jak prezentuje się ona w rzeczywistości. Różnice są oczywiste, ale trafienie na zupkę, która tak samo wygląda na opakowaniu i po przygotowaniu, to niczym odnalezienie Yeti. Podobno komuś się to udało, ale jakoś mało kto w to wierzy.
Mała pojemność mojej miski spowodowała, że do zupy nie wlałem zbyt wiele wody. Nie zmieniło to jednak faktu, że potrawa była mocno wodnista. Szczerze mówiąc, to w smaku przypominało to talerz po prawdziwej zupie grzybowej, do której ktoś wlał wody i dorzucił makaron. Pewnie, gdyby wlać jeszcze mniej wody, smak byłby bardziej intensywny. Tylko czy wówczas byłaby to jeszcze zupa czy już raczej coś na kształt dania z sosem?
Podsumowując - zawiodłem się na tej grzybowej. Wszystko co mogę jej dać, to 2 punkty w pięciostopniowej skali. A to i tak ocena nieco na wyrost, bo degustując to dzieło, byłem dość głodny i zjadłbym chyba wszystko, co wpadłoby mi w ręce.
0 komentarze:
Prześlij komentarz